VatrasPL
|
Wysłany:
Czw 9:14, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
Boczny Trok
Ostanimi czasy na dobre spopularyzowała się i zadomowiła spinningowa technika jaką jest połów z bocznym trokiem. Inaczej mówiąc paproszenie okazało się niezwykle skuteczną techniką. Okazało się również, że technika ma również zastosowanie przy połowie na większe przynęty i spore drapieżniki. Ale ten rodzaj spinningowania ma swoje wymagania. Skuteczne połowy przy pomocy bocznika wymagają użycia odpowiedniego sprzętu, uwzględniającego obraną technikę, jak i warunki łowiska. Troczek to taka metoda, na którą można złapać niemal każdą rybę. Na moim rozkładzie znajdują się płocie, leszcze, karasie bolenie, szczupaki nie wspominając okoni i sandaczy. Ostatnio nad zalewem zegrzyńskim zapiąłem 2-kilowego leszcza. Cóż to była za walka!!!
Wokół metody bocznego troka narosło wiele złych opinii. A że to metoda dla mięsiarzy, że nieetyczna, że łapie się tylko maleństwa, a to, że żyłki cienkie strzelają i ryby odpływają z przynętami w pyskach. Mi jednak wydaje się że to nie metoda jest nieetyczna, a wędkarze, którzy biorą wszystko, co zawiśnie na drugim końcu wędki. Małe ryby rzeczywiście często pobierają przynęty, które są im serwowane za pomocą bocznego troka. Dotyczy to przede wszystkim okonia, który niewiele większy od przynęty potrafi połknąć gumkę naprawdę głęboko i skonać w trakcie próby odhaczania. To niestety prawda.
Okonie i sandacze - bo te ryby są głównym celem naszych wypraw z trokiem gromadzą się w stada osobników o podobnych rozmiarach. Jeżeli trafimy na miejsce, gdzie biorą małe sztuki, szukajmy innego łowiska. Wędkarskie doświadczenie z pewnością pozwoli nam znaleźć miejsca z dużymi rybami, których hol przyniesie nam wiele satysfakcji.
Miękkie szczytówki wędziska stosowane przy boczniku oraz kołowrotki z dobrymi hamulcami pozwalają poradzić sobie z naprawdę dużymi rybami, nawet wtedy gdy używamy żyłek o relatywnie małych średnicach.
Ale przejdźmy do konkretów. Pozwolę sobie podzielić z Wami kilkoma spostrzeżeniami co do używanego sprzętu i sposobów połowu.
Sprzęt do połowu
Kołowrotek
Nie zamierzam wymieniać konkretnych modeli sprzętu wędkarskiego. Ważne jest to, żeby kołowrotek równo nawijał żyłkę i miał bardzo dobrze działający hamulec. Osobiście używam kołowrotka Shimano w hamulcem walki. Hamulec walki jest bardzo przydatny przy holu większej ryby na tak delikatnym sprzęcie. Jednak jeszcze ważniejszym jest niezmiernie precyzyjne działanie hamulca zasadniczego i doskonałe układanie się żyłki na szpuli. Lekka przynęta musi wylatywać z kołowrotka bez żadnych oporów żyłki na szpuli, zaś przy cienkich żyłkach jakie tu stosujemy, niezawodność hamulca decyduje o sukcesie przy gwałtownych zrywach i odjazdach ryby. Kołowrotek proponowałbym dobierać już po nabyciu odpowiedniego wędziska. Całość bowiem musi być idealnie wyważona do ręki. W przeciwnym wypadku długo nie połowicie, a ręka spuchnie.
Wędzisko
Wędka im delikatniejsza tym lepsza. Zwykle używam wędek od 3-15 gram wyrzutu. Bardzo ważne jest, aby wędzisko miało bardzo delikatną szczytówkę, najlepiej wklejaną. Osobiście używam wędziska przerobionego z sandaczowego kija Shimano zander z dorobioną specjalnie szczytówką. Jeżeli będziecie mieli problem z wyborem dobrego kija poradźcie się wędkarza, który poławia pickerami. On z pewnością pomoże Wam wybrać odpowiedni sprzęt. Delikatna szczytówka, to jeden z kluczowych elementów efektywnego łapania z bocznikiem. Próbowałem kiedyś łapać ryby przy pomocy typowego kija szczupakowego. Okazało się, że ryba czując opór szczytówki wędziska bardzo szybko wypluwała przynętę nie dając szans na zacięcie. Z tego jednoznacznie wynika, że szczytówka musi być niezwykle delikatna i czuła. Samo jednak wędzisko winno być szybkie o szczytowej akcji z akcentami progresji co da nam możliwość prawidłowej reakcji na branie ryby, a następnie jej hol.. Proponuję również wędziska typu nadgarstkowego, czyli z krótkim dolnikiem poniżej uchwytu kołowrotka, umożliwiające w ten sposób pracę nadgarstkiem, a nie całym ramieniem. W tej technice właśnie praca nadgarstkiem przy prowadzeniu przynęty i zacinaniu jest niezbędna. Krótki dolnik ułatwia niezmiernie połowy z łódki. Zdarzało mi się często, że w trakcie zacinania zaczepiałem dolnikiem wędki o poły płaszcza przeciwdeszczowego, co kończyło się zejściem ryby z haka.
Sposób wiązania
Niektórzy stosują do montażu bocznika potrójny krętlik. Może jest to dobry sposób, ale uważam, że trok z krętlikiem bardziej się plącze niż wiązany z samej żyłki. Nie mniej ten sposób mocowania ma trochę zwolenników. Wówczas wiązanie krętlika do żyłki najlepiej wykonać węzłem trilene na podwójnie złożonej żyłce. Popularnie węzeł ten nazywany jest trzy końce. Żyłka na tym węźle zachowuje prawie 100% wytrzymałości. Węzeł ten można wykorzystywać również do przywiązywania przynęty. Przynętę można przywiązać również innym węzłem np. grinner.
Sposób w jaki ja osobiście wiążę żyłkę jest następujący. Metrowy odcinek żyłki składam na pół. Następnie wiążę potrójną pętlę przy końcówce złożonej żyłki. Bardzo ważne jest żeby pętelka nie była pojedyncza, ponieważ żyłka w miejscu wiązania traci połowę ze swej wytrzymałości, oraz aby w trakcie zaciągania węzła zamoczyć go w wodzie lub poślinić. Ułatwi to poprawne ułożenie się splotów na węźle.
Powstałą w ten sposób pętlę dzielimy w stosunku 3:1. Na krótszym odcinku mocujemy oliwkę a na dłuższym haczyk muchowy z przynętą. Ważne jest aby żyłka, do której wiążemy przynętę stanowiła z główną monolityczną całość. Długości poszczególnych odcinków uzależnione są od intensywności żerowania ryb. Należy przyjąć, że im ryba gorzej żeruje tym odcinek z przynętą powinien być dłuższy. Wodzik, na którym prowadzę przynętę ma zwykle długość około 80 centymetrów. W przypadku słabego żerowania ryb zwiększam długość do 1,3 metra. Trok w przypadku łapania sandaczy różni się od tego, który stosuję przy połowie okonia. Po pierwsze, żyłka i stosowane obciążenia są większe. Używam żyłek o przekroju 0,22 oraz ciężarki 15-to gramowe.
Duży ciężarek przesuwający się po dnie powoduje przetarcie żyłki troka. Aby nie tracić ciężarków i nie zatruwać wody ołowiem montuję zestaw trochę inaczej. W tym przypadku krętlik jest niezbędny. Na jednym z oczek krętlika mocuję 25-cio centymetrowy przypon wolframowy z oliwką. Natomiast do drugiego oczka przymocowuję żyłkę o długości do 80 cm z przynętą.
Obciążenie
Stosowane przeze mnie obciążenia uzależnione są od warunków panujących na łowisku. Stosuję ciężarki od 4-15 gram
Pojawiły się w sprzedaży obciążniki w kształcie walca (pierwszy od prawej). Niestety obciążniki tego typu widywane przez mnie nie miały odpowiedniej gramatury. Wydawało mi się na początku, że walcowaty kształt tego ciężarka będzie lepiej przechodził pomiędzy podwodnymi zaczepami. Jednak doświadczenia z tymi ciężarkami pokazały, że nie spełniają one postawionych przez mnie wymagań. Może to tylko moje przyzwyczajenie? Sam nie wiem. W każdym razie ja używam oliwek o kształcie łezki.
Trudno określić, jakiej gramatury ciężarków należy używać w stosunku do głębokości. Duże znaczenie ma ukształtowanie dna, po którym prowadzimy przynętę. Postarajmy się tak dobierać oliwki, żeby były one jak najcięższe a jednocześnie nie grzęzły nadmiernie w zaczepach.
Haki
Najważniejsze żeby były z oczkiem na końcu. Ułatwia to wiązanie przynęty. Mogą być takie jak na zdjęciu poniżej. Polecam haczyki muchowe, które wykonane są w grubego drutu. Na takim haku przynęta lepiej się trzyma i rzadziej przecina silikonowe przynęty.
Uzbrajanie przynęt w haki
Wydawać by się mogło, że nie ma o czym się rozpisywać, ale przy troku jest to rzecz bardzo ważna. Starajmy się tak nanizać przynętę na hak, aby trzonek haczyka biegł współosiowo w stosunku do korpusu przynęty. Grot haka nie powinien za bardzo wystawać poza przynętę. Niedokładne zamocowanie przynęty na haku powodować będzie wpadanie jej w ruch wirowy, co w końcowym efekcie spowoduje splątanie zestawu.
Przynęty
W zależności od poławianego gatunku ryby stosuję różne rodzaje i rozmiary przynęt. W połowach okoni i sandaczy stosuję przede wszystkim najmniejsze rozmiary twisterków oraz własnoręcznie wykonane muszki.
muszki okoniowe
muszki sandaczowe
Kolory przynęt
Jak napisał kiedyś Jaj (Jacek Jóźwiak) w jednym ze swoich artykułów "Okoń ma tyle powodów żeby nie żerować ile pasków na ciele." I to niestety jest prawda. Oczywiście są kolory przynęt, na które okonie i sandacze reagują lepiej niż na inne. Moimi najbardziej łownymi kolorami są: motor oil, denaturat, herbatka z pieprzem i brokatem oraz seledynek. Ważne jest żeby przynęty okoniowe miały brokat. Wydaje mi się, że wtedy jest znacznie więcej pobić niż przy zastosowaniu przynęt bez brokatu. Czasami warto eksperymentować. Można zakładać przynęty o zupełnie "niechodliwych" kolorach lub kształtach. Okresy niemrawego reagowania na gumki zmusiły mnie do szukania czegoś innego. Zacząłem wiązać własne muszki okoniowe i sandaczowe. Kolorystykę widać na zdjęciach - jest różna, czasem zupełnie kłująca w oczy i pstrokata. Wyniki przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Polecam spróbować. Może ktoś znajdzie inną jeszcze bardziej łowną przynętę.
Prowadzenie przynęty
Przy bocznym troku istnieje wiele sposobów prowadzenia zestawu. Pomimo, że zestaw trokowy stworzony jest przede wszystkim do połowów z dna. Można nim obławiać również wyższe partie wody. Najprościej prowadzi się zestaw przesuwając wolno trok po dnie trzymając wędzisko blisko wody, tak aby kąt pomiędzy żyłką a kijem równał się 90 stopniom. Skuteczność bocznego troka moim zdaniem bierze się stąd, że zaczepiająca o dno oliwka wprowadza przynętę w nieskoordynowane ruchy, doskonale imitujące żyjątka wodne. Prowadzenie przynęty można jeszcze bardziej uatrakcyjnić poprzez łapanie z opadu. W tym przypadku należy wędzisko trzymać po sandaczowemu, to znaczy trzymać szczytówkę wędki na wysokości wzroku. Prowadzenie polega na zebraniu żyłki kołowrotkiem a następnie na pauzie, podczas której przynęta ponownie opadnie na dno.
W zależności od gatunku poławianej ryby stosuję różne sposoby prowadzenia przynęty.
Okonie
Prowadzę bardzo powoli, od czasu do czasu mocniej przeciągając szczytówką przynętę po dnie. Zwykle taki sposób prowadzenia sprawdza się w stu procentach. Jeżeli ryba reaguje niemrawo na przynętę stopniowo zwiększam tempo prowadzenia przynęty. Jeżeli po wyjęciu przynęty z wody widzimy, że wodzik przynęty mocno plącze się z trokiem oznacza to, iż prowadzimy przynętę za szybko lub też mamy źle założoną gumkę.
Starajmy się prowadzić przynętę do samej łódki. Zdarza się często, że okonie idą za przynętą do samej burty i dopiero przy podnoszeniu zestawu decydują się na atak.
Sandacze
Przy połowie sandaczy stosuję zwykle mocniejszy zestaw niż przy okoniowych łowach. Zestaw wiążę na żyłce 0,18 - 0,22 oraz stosuję większe ciężarki. Z moich doświadczeń wynika, że oliwka mocniej bijąca w dno wznieca więcej osadów dennych i bardziej interesuje sandacze. Przy połowach na sandaczowe muchy stosuję stabilizator przynęty w postaci zamocowanej śruciny tuż przez muchą. Rozwiązanie takie pozwala na prowadzenie przynęty tuż nad dnem. Łapiąc sandacze staram się prowadzić przynętę o wiele bardziej agresywnie poszarpując od czasu do czasu szczytówką na przemian z chwilami przerwy w prowadzeniu.
inne ryby
Białoryb nie jest celem wypraw w bocznikiem ale często stanowi trofeum wędkarza poławiającego tą metodą.
Zdarza się często, że na miniaturowe przynęty łakomią się ryby spokojnego żeru. Na haczyk trafiają płocie, leszcze i karasie. Wędkarze, który namierzą stado grubych leszczy w powodzeniem mogą szukać swojej szansy z bocznym trokiem. Duży leszcz potrafi dać dużo emocji w trakcie holu. Duże leszcze najczęściej uderzają w przynętę w trakcie jej swobodnego opadu tuż po zarzuceniu.
Jak widać brania
Pobranie przynęty przez drapieżnika przy połowach trokiem różni się znacznie od pobicia przynęty prowadzonej na klasycznej główce jigowej. Jeżeli ktoś spodziewa się pięknych brań odczuwalnych na dolniku wędki niech łowi klasycznie. Pobicie na troku charakteryzuje się dużą miękkością. Uwidacznia się w początkowej fazie ugięciem szczytówki a następnie energicznym szarpnięciem. Brania odczuwalne na dolniku wędki są rzadkością. Konieczna jest więc ciągła obserwacja szczytówki. Po dłuższym okresie łowienia tą metodą można odróżnić po sposobie brania wielkość ryby. Małe okonie atakują przynętę bardzo agresywnie z furią szarpiąc szczytówką wędziska. Branie dużego garbusa charakteryzuje się głębokim wychyleniem szczytówki a następnie jednym lub dwoma "tupnięciami".
Mam nadzieję, że moje spostrzeżenia co do połowów z bocznym trokiem przydadzą się Wam w doskonaleniu sztuki wędkarskiej. Starałem się Wam przekazać to jak ja łapię z bocznikiem a nie jak opisują to w gazetach wędkarskich. Życzę wszystkim Wam przynajmniej takich ryb jak te na poniższym zdjęciu. Wszystkie zostały złapane w sierpniu ubiegłego roku na zalewie zegrzyńskim metodą bocznego troka.
Szczupaki na troka?
Na spinning pater noster można łowić również szczupaki. Ale od razu zaznaczam, że nie wszędzie. Dotyczy to łowisk o piaszczystym dnie usianym kamieniami, na pewno takim bez roślinności. Do takich z całą pewnością należą głęboko położone rafy w jeziorach, lub zbiorniki pożwirowiskowe.
Tu już musi być jednak zrobiony zestaw z przyponem wolframowym. Przypon z przynętą mocujemy za pomocą małej agrafeczki. Sam przypon musi być jak najcieńszy i długi około pół metra lub dłuższy. Do jednego oczka krętlika przywiązujemy żyłkę główną, do drugiego oczka żyłkę stanowiącą boczny trok z ciezarkiem lub pałeczką tyrolską. Należy w tym miejscu zauważyć, że po poderwaniu przynęty i ponownym jej opadaniu, pałeczka po je zetknięciu się z podłożem musi się jeszcze wywrócić, co powoduje dodatkowy ruch przynęty, a to może mieć znaczenie w eksponowaniu przynęty, a więc i w braniach. Na przyponie zaraz przed przynętą zakładamy 2- 3-y gramową śrucinę. W zależności od sytuacji, żyłke główną stosujemy od 0,16 do 0,22.
Prowadzimy wolno szurając przynętą po dnie, od czasu do czasu majestatycznie podnosząc wędzisko do góry, a następnie pozwalając swobodnie opaść przynęcie na naprężonej żyłce. Czasem robimy chwilowe przerwy w ściąganiu przynęty. Brania są sygnalizowane zdecydowanym przygięciem szczytówki. |
|